Centrum Wrocławia, ulica Kraszewskiego. Na chodniku leżą dziesiątki pustych opakowań. Widać na nich rysunek komputera i napis “imitacja”. Od przechodniów słyszymy, że “Kapsla” albo “Śrubę”, które oficjalnie służą do czyszczenia komputerów, można kupić w znajdującym się nieopodal punkcie naprawy, obok warzywniaka.
Wchodzimy. Pomieszczenie z odrapanymi ścianami przypomina raczej lombard – w szklanych gablotach stare modele telefonów komórkowych z przyklejonymi cenami. Za okienkiem urzęduje trzech mężczyzn, wszyscy około trzydziestki, dobrze zbudowani, ubrani na sportowo, krótko ostrzyżeni.
- Co ma być? – pyta jeden z nich.
- “Kapsel” jest?
30 złotych i charakterystyczna torebka wędruje z szuflady biurka do kieszeni jednego z nas. Sprzedawca informuje nas jeszcze, że ? ?Śruba ? też dobrze czyści, ale akurat wyszła?.
Po wyjściu otwieramy torebkę. W środku woreczek z białym proszkiem. Na opakowaniu informacja, że produkuje go firma Glassfarb z Leszna. Gdy dzwonimy do jej siedziby, okazuje się, że owszem, była taka firma, ale już się wyniosła. Nie można jej także znaleźć pod adresem w Jeleniej Górze.
Skład “Kapsla” i Śruby” już kilka miesięcy temu przebadał Zakład Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego.
- Z środkiem czyszczącym mają tyle wspólnego co cukier puder – mówi dr Marcin Zawadzki. – Zawierają jednak etylokatynon, substancję psychoaktywną, która silnie pobudza układ nerwowy, wywołuje euforię i podniecenie. Halucynacje mogą trwać nawet kilkanaście godzin. Substancja ma też skutki uboczne: powoduje nudności, wymioty, rozszerza naczynia krwionośne, podnosi ciśnienie i temperaturę ciała, wywołuje agresję.
“Kapsla” i “Śrubę” można połykać, wciągać nosem, rozpuścić w wodzie i wypić, a nawet przyjmować dożylnie.
Gdy dwa lata temu w Polsce rozwiązywano problem dopalaczy, rząd w trybie pilnym znowelizował ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, dołączając do niej listę nielegalnych substancji chemicznych. Choć od 2008 roku etylokatynon jest np. zakazany w Danii, to na polskiej liście go nie ma. Jest za to bardzo podobny w składzie 4-metylo-N-etylokatynon.
- Obie substancje różnią się od siebie zaledwie trzema atomami, ale działanie jest niemal identyczne – mówi dr Zawadzki.
Nowe dopalacze są doskonale znane wrocławskiej policji. – Na początku zeszłego tygodnia dostaliśmy zgłoszenie o punkcie, w którym są sprzedawane. Za każdym razem sprawdzamy, czy substancje zawarte w torebkach znajdują się na liście substancji zakazanych. Jeśli tak, działamy dokładnie jak w przypadku normalnych narkotyków. Jeśli nie, przekazujemy sprawę do sanepidu, który bada, czy są to substancje szkodliwe dla organizmu – mówi Paweł Petrykowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Jak twierdzi jeden z funkcjonariuszy badających sprawę nowych dopalaczy, na rynku jest obecnie co najmniej kilka różnych specyfików: – Punkty, w których można się w nie zaopatrzyć, są już praktycznie w każdej dzielnicy. Raz jest to serwis naprawy komputerów, innym razem lombard, jeszcze w innym przypadku sprzedawane były w lokalu, gdzie udziela się kredytów “chwilówek”. Wszędzie tam prochy kupuje się jak legalny towar. Skala tego procederu jest ogromna. To nic innego jak druga fala plagi dopalaczy w mieście.
wyborcza.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz